wtorek, 4 października 2016

Krótka rozprawka o doświadczaniu, której inspiracją stał się uroczy Pan Taksówkarz z licznymi zainteresowaniami...

No więc, chociaż tak się nie powinno zaczynać, to było tak, że lało, wiało i zacinało a ja się spóźniałam na bardzo ważne spotkanie z powodu korka giganta. Moja sytuacja nie była jednak bardzo zła, gdyż siedziałam sobie elegancko w moich biznesowych bucikach w taksówce. I zupełnie nieoczekiwanie ta - jakże stresująca - godzina stała się moją ulubioną godziną na pewno tego dnia a nie wiem czy i nie tygodnia.


Otóż, może jeszcze tego o mnie nie wiecie, ale ja lubię ludzi. Bardzo. Bo chociaż generalnie ludzie są głupi, źli i podli...  to ja sobie myślę, że w zasdniczej części są jednak interesujący, mądrzy (chociaż czasem rzeczywiście na niezwykle oryginalny sposób :)) i inspirujący (chciałabym jeszcze napisać, że są dobrzy ale wiem, że wtedy bardzo stracę na wiarygodności, bo uznacie, że jestem utopistką jakąś więc ciiii.. nic nie było...)

No i ja właśnie takiego człowieka poznałam w tej taksówce w czasie typowo jesiennego oberwania chmury. Człowieka ciekawego, serdecznego, otwartego na innych. No dokładnie takiego jak lubię. A przy tym pana z ciekawym życiorysem. Przegadaliśmy sobie z panem równą godzinę w tym korku i przyznam szczerze wcale nie miałam ochoty skończyć tej rozmowy, taka była ciekawa.

No i teraz, że tak się coachingowo wypowiem, co ja sobie z tej rozmowy wzięłam dla siebie? Ano wzięłam sobie podejście tego pana do doświadczania różnych rzeczy.
Opowiadaliśmy sobie różne historie, często dotyczące naszej wspólnej pasji czyli fotografii. To doświadczanie często nam się w czasie tej godziny pojawiało. I było też o tym, że nie wszystkie doświadczenia są łatwe i przyjemne. A czasem są nawet beznadziejne i przykre. Ale, że zawsze mamy wybór, co zrobimy z tym, co nam się przytrafia i jaką wagę nadamy konkretnym wydarzeniom.

No i powiem szczerze, że ja zasadniczo bardzo nie lubiłam takiego gadania... Zawsze masz wybór... bla, bla, bla. Ale właśnie w czasie tej rozmowy uświadomiłam sobie, że pomimo mojego wrodzonego pesymizmu i niezwykłego daru wymyślania czarnych scenariuszy na czas, coś się w moim myśleniu jednak zmieniło. Rzeczywiście coraz częściej zdarza mi się patrzeć na trudne sytuacje z zupełnie nowej dla mnie perspektywy czyli starając się znaleźć w nich coś dobrego. I chociaż są takie sprawy, które mnie bolą jak cholera nie wiem co, to są też takie, w których już widze jakiś pozytywny potencjał. Jak choćby to, że ugrzęzłam w tej taksówce a jednak spędziłam miło czas z inteligentnym człowiekiem. Zdecydowanie nie będę nikogo namawiać do hiper pozytywnego myślenia zawsze i wszędzie, bo wiem, że na mnie to nie działa więc domniemam, że są na świecie inni ludzie, na których to również nie zadziała. Chcę Wam tylko powiedzieć, że czasem zaskakuje mnie jak sama się zmieniam... Co mnie zmienia. I kto mnie zmienia. Nie wiem jak, nie wiem kiedy ale jestem znów już trochę inną osobą i jakoś tak myślę, że teraz będzie mi ciut łatwiej nadawać doświadczaniu rzeczy trudnych pozytywną wartość. No i mam nowe pozytywne doświadczenie na koncie.




A tak w ogóle to deszcze bywa piękny, prawda?

Magda


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz