Ostatnio zamieściłam na Facebook'u moje zdjęcie. O takie:
I dostałam bardzo dużo pozytywnych reakcji od moich znajomych a niektóre koleżanki pytały co robię, że tak super wyglądam, bo pamiętają jak wyglądałam mniej więcej tak:
To pewnie kwestia fryzury :) Pozdrawiam mojego ulubionego fryzjera pana Adriana!
No cóż... długa droga za mną. Pełna poczucia niesprawiedliwości, walki ze sobą, z jedzeniem, okraszona wieloma osobistymi dramatami. Tym bardziej miło mi kiedy słyszę komplementy. Mało kto wie, ile mnie to kosztowało, żeby dojść tu, gdzie jestem teraz.
Ale nawet w tym, jednym z lepszych od lat, momencie zdarza mi się łapać kryzys i doła, zwłaszcza jak z niejasnych powodów mój brzuch postanawia nagle urosnąć, co od razu wywołuje reakcje pod tytułem; O pani w szerej kurteczce to się chyba dzidziusia spodziewa, zapraszamy przodem... Tak, tak... Akcja z zeszłego tygodnia! Ehh.. Mówię Wam ale się wściekłam!
Wracając do mojego generalnie jednak dobrego czasu to niestety jest to również czas kiedy moja Insuliooporność mówi: Hello Kochana... ja tu jestem zapomniałaś?! No troszkę zapomniałam...
Czyli jest dobrze, bo zdecydowanie poprawiłam swoją ogólną kondycję i wygląd. I jest słabo, bo utknęłam w martwym punkcie.
Waga stoi. Dieta ok. Ruch ok. Meta regularnia do posiłków i na noc. Od kilku tygodni nie chudnę.
I muszę powiedzieć, że to jest trochę, a czasem nawet bardzo, dobijające. I od kilku dni staram sobie z tym psychicznie poradzić i przepracować. I chyba mi się w końcu udało :)
Pierwsza moja myśl: szybko działać. Zmieniać. Coś zrobić. Nie wiadomo co, ale coś koniecznie.
Druga: Hmmm... a może by tak sobie odpuścić. Tzn. nie odpuścić dietę, leczenie czy cokolwiek tylko odpuścić sobie to ciśnienie, że coś muszę. Że muszę teraz jeszcze więcej schudnąć.
I postanowiłam wybrać tą drugą opcję. Tzn. nic na siłę. Może mój organizm nie jest gotowy chudnąć zimą? Może potrzebuje przerwy i dostosowania do nowych parametrów? Plan mam taki, że dalej będę trzymać się mojego planu żywieniowego, dalej będę skakać na zumbie i spłaszczać brzuszek na cudnym pilatesie. I zobaczę co się stanie. W lutym kontrola u doktora i zobaczymy. Na razie staram się przeczekać kryzys a swoją energię skierować na zupełnie inne tematy... Takie tam jak na przykład rozwój osobisty :).
I jeszcze jedna sprawa. Dbam o siebie. Na bardzo różne sposoby. Nie tylko te oczywiste typu: staram się dobrze jeść i ćwiczyć. Ale też dbam o paznokcie, robię sobie maseczki na twarz i kupuję nowe sweterki :) Dużo czytam. I gram w gry... Robię różne rzeczy, które sprawiają że czuję się szczęśliwa. Bo bycie szczęśliwą jak się okazuje może nie zależeć od wagi! Taka odkrywacza myśl... ;)
Skupiam się również na tym, żeby to co jem, było różnorodne, ciekawe, smaczne i żeby dostarczało mi tego co jest mi potrzebne, w tym również wrażeń estetycznych (bo ja bardzo lubię jeść pyszne i piękne jedzenie).
Przy okazji tego posta dzielę się więc z Wami przepisem na bardzo fajną sałatkę na kolację.
Sałatka wygląda tak i jest bardzo prosta w wykonaniu:
Potrzebujecie:
- Rukolę
- Suszone pomidory w zalewie (pokrojone w paski)
- Makaron ryżowy (może być zwykły jeżeli jadacie, lub sojowy)
- Oliwki
- Pestki słonecznika lub dyni (uprażone)
- Łyżkę octu balsamicznego
Składniki mieszamy i polewamy zalewą z pomidorów suszonych. Skrapiamy octem balsamicznym i posypujemy prażonym słonecznikiem lub pestkami dyni.
Pycha!
Tymczasem ruszam do kuchni po nowe inspiracje więc może będzie tu więcej przepisów...
Magda
Kochana Madziu, wyglądasz przepięknie, wreszcie wiem kto się chowa po drugiej stronie monitora, a chowa się zupełnie niepotrzebnie :)) Jesteś śliczną kobietą, myśl, że waga nie ma znaczenia dla naszego szczęścia, była chyba dla ciebie wybawieniem :) popieram jak najbardziej. Najważniejsze to dbać o każdy aspekt kobiecego życia, bo kobieta piękna to kobieta uśmiechnięta, zadbana, pogodzona z sobą i waga nie ma tu nic do tego :) Buziam Cię najmocniej jak potrafię :))))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnie chudniesz bo twoje porcje maja GŁODOWĄ wartość kaloryczną!! spowolniłaś sobie tym metabolizm. oblicz swoje zapotrzebowanie kaloryczne. owoce jedz w pierwszej połowie dnia.
OdpowiedzUsuń