wtorek, 10 stycznia 2017

My way or no way czyli moja historia. Rzecz o tym jak straciłam 20 kilo w trzy miesiące.

Odchudzanie jest mega proste.
Wiem o tym, bo odchudzałam się już dziesiątki razy.

Właściwie od 15 roku życia jestem na diecie*

lipiec 2016



styczeń 2017


Po dwóch latach tycia dobiłam do 121 kilo i wydawało się, że nic nie zatrzyma tego zaklętego kręgu.
Nie byłam w stanie przejść 500 metrów, na spacer chodziłam z kijkami, czarne wory pokutne stały się moim codziennym ubraniem.

Nie do końca wiedziałam, co się dzieje. w kwietniu 2015 roku przytyłam 13 kilo.
YES! 13 KILO w miesiąc. w sumie w ciągu 2015 przytyłam ponad 30 kilo.

Niektórzy mówili, ze wp*^$#&%^&*$lam nocami **, ale prawdę znała tylko moja udręczona moim zdrowiem i GŁODÓWKAMI, rodzina.

Tak, tak te plus 13 to na diecie pudełkowej niskokalorycznej za moją prawie całą pensję. Namiary na ten katering podam na priv., jakby ktoś tez chciał nieco przybrać.

Nie szkodzi, inni tak inni wiedzieli lepiej.

Szczyt rozpaczy osiągnęłam, kiedy na kursie z *** koleżanka wyszarpała mi banana z ręki krzycząc histerycznie, że "to własnie od bananów jesteś taka gruba, masz tu marchewki ci obrałam, żebyś już nie tyła". 

Zaczęłam chodzić po lekarzach, jeden, drugi dochtór, każdy z inną coraz bardziej upodlającą diagnozą.

Ale każdy z nich miał dla mnie dobrą, złotą radę: "musi Pani schudnąć!"

No way! W życiu bym się nie domyśliła samodzielnie, dziękuje panie doktorze za trzysta, ze mi to pan doktor powiedział!

Do tego dochodziły dobre rady ludzi różnych, którzy mi kazali przejść na dietę paleo, montigniaca, south beach, dąbrowskiej, wege, sokową, detox, sretox i bulimię.  

Byłam skołowana, coraz grubsza i wciąż głodna. Szczególnie na słodkie. We wrześniu wylądowałam w szpitalu z podejrzeniem zawału, zagłodzona niemalże na śmierć. Wyniki miałam tak słabe, jakbym od miesięcy nie jadła, bo ... nie jadłam!

Gdy wtem! Odwiedziła mnie pięknie odchudzona Magda, współblogowiczka**** i poradziła zgłosić się do jej endokrynologa. C'mon, Magda, dziesiąty endo? Kolejne miliony w nieponumerowanych banknotach wydane na przestrzeloną diagnozę?

yyy o.k.! Bitch, better have my money!

A Pan Doktor Maciej***** spokojnie mi powiedział, że wnioskując z wyników moich badań (krzywa cukrowa i insulinowa), mam insulinooporność. 

Zalecenia lekarskie były proste: dieta cukrzycowa i o niskim IG. 
Trzy razy w tygodniu ruch, jednostajny (ale przyspieszony, hehe), który angażuje duże grupy mięśni. 
Na początku, zanim zacznę chudnąć pięć posiłków dziennie.
Potem, kiedy już rozpocznie się chudnięcie, max trzy posiłki. 
Metformina 500 przy każdym głównym posiłku (3 * dziennie).
Sayonara!

I tak sobie schudłam w miesiąc 10 kilo. Życie stało się jakby łatwiejsze do zniesienia a Pan Dochtór dodatkowo dołożył mi na noc metformine 1000.

Wiele osób pyta mnie o szczegóły diety i przykładowy jadłospis, zatem, jak tylko odsapnę po tak długim pisaniu, podam kilka patentów, które uratowały mi życie ( dziś rano waga 96,8 jupi!)


Biegnij Warszawo 2011

*złośliwi mówią: A nie widać!
**albo, że się zapuściłam
***no, mega ważnym kursie, dla mega ważniaków, hehe
****słownik uparcie zmienia na współbojowniczka
***** i jest to mega lokowanie produktu, najprawdziwszy prodakt plejsmet !

6 komentarzy:

  1. 1,2,3 test komentarza

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały efekt, gratuluję i zdrówka życzę! :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana nawet nie wiesz jak się cieszę z twojego szczęścia :) Gratuluję wielkiego sukcesu. Niestety nachodzi mnie jedna smutna myśl- jakie matoły w tej naszej służbie zdrowia- nie ważne czy z nfztu czy za kasę. Strach się bać :( 90% sukcesu w każdym leczeniu to prawidłowa diagnoza, smutne, że często tak długo trzeba na nią czekać. Pozdrawiam i trzymam mocno kciuki za zdrówko :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Super zmiana - gratulacje !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wooow :-) mega energia bije z Twojego wpisu. Nie zatrzymuj się!!! :-D


    OdpowiedzUsuń